Forum Forum Gildii DA przeznaczone do Sesjii
Zapraszamy na nowe Forum - www.gidia-da.cba.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prolog Charles: Pustynny Blues
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Gildii DA przeznaczone do Sesjii Strona Główna -> Sesja - Fallout
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fire
Redaktor



Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Nie 22:24, 27 Cze 2010    Temat postu: Prolog Charles: Pustynny Blues

Dzikie Pustkowia Texasu, Autostrada 66, 40 mil od New Austin

Samotny wędrowiec okryty szczelnie przestarzałym panczem, rzucał smętny cień na wypalone słońcem pustkowie. Szedł powoli, nie spieszył się, znał się na podróżach po pustkowiach wiedział że trzeba oszczędzać energię...a może zwyczajnie mu się nie spieszyło? Przez całą drogę gdy szedł, rozbrzmiewał odgłos stalowych ostróg, większość tubylców zastanawiała się po cholerę mu ostrogi, gdy już dawno konie wyginęły..jednak nie zauważali pewnego szczegółu że ostrogi na krańcach ostrzy były przerdzewiałe...od wody...albo od krwi...Szedł tak spokojnie, odpalał właśnie papierosa gdy z oddali, niczym we śnie, powoli zaczął się pojawiać obrys jakiegoś przedmiotu, wzgórza. W krótkim czasie obrys stawał się coraz wyraźniejszy i wędrowiec zauważył że to coś zbliża się do niego ze znaczną prędkością. Przesunął pancho, odkrywając kaburę z potężnym rewolwerem. Przedmiot zbliżał i zbliżał, gdy nagle słychać było odgłos, jakby muzyki, oraz warczenie silnika. Wędrowiec wiedział już co to jest...jeden z tych automobili...ale tym razem sprawny, ktoś musiał być nie lada bogaczem ze postanowił naprawić takie coś.Podróżnik stanął ze spokojem na poboczu zniszczonej autostrady gdy wreszcie pojazd do niego się zbliżył i ku jego zdziwieniu zatrzymał się przy nim. Auto nie posiadało dachu było w całkiem dobrym stanie, no i działało, ale najdziwniejsze jest to że w środku za kierownicą siedziała kobieta. Około 28 lat, z bardzo szlachetnymi rysami, czarnymi długimi włosami, fantazyjnie upiętymi w loki i warkocze. Karnację miała ciemną, pomimo tego że była opalona widać że miała korzenie meksykańskie, jej wielkie brązowe oczy spoglądały na zmęczonego wędrowca przenikliwym i inteligentnym wzrokiem.

-Witaj kowboju! Co robisz na tym zadupiu? Czyżbyś był jakimś poszukiwanym bandytą za którego mogłabym dostać porządną nagrodę?A może jesteś tu aby mnie okraść i zabrać ten piękny samochód? Hihi...od razu mówię...on nie jest mój*wykrzywia się w lekkim uśmiechu* Został skradziony! Ale gdzie moje maniery...nazywam się Rosa Dorfiante i...może potem...a ty jak się nazywasz tajemniczy nieznajomy?


Wielkie oczy Rosy przyglądały się podróżnikowi z ciekawością, z radia w samochodzie dobiegała muzyka z dawnych lat...Steppenwolf: Born to be Wild...http://www.youtube.com/watch?v=tnB-dnJVlcs&feature=related
Powrót do góry
Zobacz profil autora
The Axe Murderer
Rycerz



Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:40, 27 Cze 2010    Temat postu:

Charles stał w zadumie, bezmyślnie spoglądając na kobietę. Na widok świecących od potu piersi, wypełniających dekolt stroju, kowboj poczuł atawistyczne mrowienie w kroczu. Na przedzie skórzanych biodrówek odkształcił się typowy zarys męskiego członka. Rose uśmiechnęła się prowokująco nie spuszczając oczu z nowego znaleziska na spodniach Charlesa. Ten, w grymasie uśmiechu ukazał zepsute zęby. Zaciągnął się mocno papierosem.
- Charles - zaczął - po prostu Charles. Ale mam wrażenie, że bardziej niż moje imię interesują cię moje spodnie. Noszę je zawsze przy sobie. Za to one noszą w sobie jeszcze coś innego... Z tego co wiem, też zawsze przy sobie.Kończąc zdanie, wyrzucił papierosa na ziemię, gasząc go podeszwą śmierdzącego buta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire
Redaktor



Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Nie 23:08, 27 Cze 2010    Temat postu:

Piękna kobieta oblizała nieświadomie wargi, spoglądając na podróżnika. Po czym wyłączyła silnik auta.

Widzę że nie tylko colta masz wielkiego kowboju..hmm..być może spodnie by mnie interesowały, nawet z chęcią bym zadbała o ich zawartość, ale wtedy spodnie nie byłyby ci już potrzebne...bo mój merda di putana! (jebany skurwysyn) mąż odciąłby ci jaja razem z wnętrznościami...zwie się Moltez i jest okolicznym bosso i moim osobistym tyranem...

Kobieta wyraźnie wzburzyła się wspomnieniem męża, ale widać było w jej oczach strach i bezsilność. Charles zauważył że kobieta ma na rękach liczne siniaki, a na szyi wyraźnie było widać odcisk sznura...

No dobrze przystojniaku, może podwiozę cię do męża? Jest szefem okolicznych bandytów, zresztą ja też do nich należę, nazywamy się po prostu Banitos. I nie napadamy na biedotę ale na bogaczy z górnego Złomowicha, stad mam te auto! Ukradłam je samemu burmistrzowi. I jeżeli jesteś tym Charlsem o którym kiedyś było głośno to Moltez chętnie cie przywita.To jak wskakujesz? Tylko rozładuj tego gnata, bo zrobisz sobie dziurę w tych spodniach.

Zalotnym spojrzeniem kiwnęła w stronę Charlesa, zachęcając go do wejścia. Przetarła pot z obfitego biustu i uruchomiła silnik. Charles jeszcze się nie zdecydował, ale wiedział ze jego "gnat" za chwilę eksploduje, spowodowany widokiem pięknej kobiety po wielomiesięcznych samotnych podróżach po pustkowiach, czuł się jakby miał laskę dynamitu w kieszeni, na domiar złego w radiu rozbrzmiał kolejny dawny szlagier...AC/DC: TNT...http://www.youtube.com/watch?v=WCX8gDW4YS0
Powrót do góry
Zobacz profil autora
The Axe Murderer
Rycerz



Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:29, 27 Cze 2010    Temat postu:

Charles ochoczo wsiadł do automobilu. Słońce lało się na nich bezlitośnie, a blacha, przeżarta korozją wzmagała uczucie gorąca. Z resztą nie tylko to było powodem nagłego przypływu ciepła. Wędrowiec tracił zmysły siedząc obok pięknej, żywej kobiety. Na brudnym czole kowboja wystąpiły kropelki potu, które niedbale zgarnął poranioną dłonią. Przez długi czas jazdy rewolwerowiec nie odzywał się do Rosy. Wsłuchiwał się jedynie w utwór, który wypełniał jego myśli. "TNT watch me explode" brzmiało w tym momencie dość niezręcznie. Mimo to spojrzał na dziewczynę i obserwował jej wdzięki. Miał gdzieś, że patrzy jej prosto w biust. Nie było czasu na maniery. W każdym momencie mógł dostać kulkę w łeb... Przed śmiercią chciał chociaż nałykać się tych widoków. Zwrócił też uwagę na poranione nadgarstki. Mimo twardych zasad panujących na pustkowiach, Charles był po części romantykiem. Kochał i szanował kobiety same w sobie. Lubił im to okazywać, gdy słońce kryło się za horyzontem.
- Opowiedz mi coś o sobie - mówiąc to położył rękę na jej jędrnym udzie - Potem porozmawiamy o sprawach ważniejszych - na jego twarzy ukazał się ironiczny uśmiech
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire
Redaktor



Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Nie 23:56, 27 Cze 2010    Temat postu:

Samochód był już jakoś około 3 mil od celu, z oddali było widać zarysy murów zniszczonych budynków. Które jak się domyślał Charles, były siedzibą bandytów. Czując dotyk ciepły dłoni rewolwerowca na swoim udzie, Rosa lekko się uśmiechnęła, i poczuła delikatne mrowienie na szyi, to kropelki potu z większym natężeniem zaczęły się pojawiać na jej opalonej skórze. Nie przyznała tego, ale nieznajomy wędrowiec był dla niej niezwykle atrakcyjny, wydawał się być dal niej ratunkiem w jej beznadziejnej sytuacji i przez chwilę pomyślała że może by jej pomógł, ale po chwili spojrzała na rany na nadgarstkach i szybko przestała marzyć, delikatnie udając pozory szarmancji, zbyła rękę Cherlesa ze swojego uda. I wymusiła lekki uśmiech. Bała się, była zbyt zastraszona i była w zbyt wielkiej presji aby pozwolić sobie na zauroczenie. Po chwili zadumy przemówiła spokojnym głosem.

-No mam na imię Rosa i jestem żoną Molteza, to to już wiesz. Jestem mu bardzo wdzięczna za to co dla mnie robi...

Kobieta zatrzymała wóz.

Posłuchaj Charles, jestem jego niewolnicą, osobistą kurwą...mam szczęście że nie oddał mnie jeszcze dla swoich ludzi aby się mną zabawili, bo mam talent do kradzieży i dlatego mnie trzyma...on nie ma szacuku dla nikogo, zebrał po prostu biednych, młodych ludzi, dzieci w większości i wmawia im że jest Królem Okolicy i że rewolucja może ich wybawić od tyranii. Jaka rewolucja? To śmierdzący egoista, wszystko co robimy to dla jego własnego dobra, te auto...kazał mi oddać się burmistrzowi abym mogła się zbliżyć do tej kupy złomu...gdybym mogła zabiła bym go...ale jest ich więcej...młodzi ludzie szybko by się przekonali że Moltez ich wykorzystał, ale ma on 9 najbliższych współpracowników...tylko zabicie ich wszystkich by coś pomogło ale to jest raczej nie możliwe...dlatego proszę cię Nieznajomy, nie sprawiaj problemów i nie patrz tak na mnie gdy będziemy w obozie...być może gdybyś zrobił coś dla Molteza..on oddał by mnie tobie...w ramach rekompensaty...to jest moja nadzieja, gdy zobaczyłam ciebie na tym pustkowiu...chyba że masz inną propozycję...Ale nie ważne, pewnie masz w dupie lament kurwy...nie słuchaj mnie nieznajomy...

Widać było ze kobieta ogromnie żałuje wypowiedzianych słów, i szybko sięgnęła ręką w kierunku stacyjki, ale wydawało się jakby tajemniczy rewolwerowiec miał cos do dodania...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
The Axe Murderer
Rycerz



Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 0:11, 28 Cze 2010    Temat postu:

Charles błyskotliwym ruchem złapał jej rękę uniemożliwiając odpalenie samochodu. W oczach Rosy pojawiły się łzy. Charles wpatrywał się w nią niemiłosiernie. Kolejne krople potu zalewały czoło wędrowca. Upał stał się nie do zniesienia.
- Dużo ryzykujesz, wyznając takie rzeczy - stwierdził poważnym tonem - Pustkowie to piekło na ziemi. Każdy na moim miejscu by cie zgwałcił, porzucił i przywłaszczył sobie pojazd.
Dziewczyna z przerażeniem spojrzała na rewolwerowca. Przypominała teraz małą, wystraszoną dziewczynkę łkającą cicho w kącie własnego pokoju. Wtuliła się jeszcze bardziej w tapicerkę kabrioletu. Charles uspokoił ją muskając lekko po policzku koniuszkami zdartych palców.
- Los okazał się jednak łaskawy
Cisza wypełniła okolicę. Jedynie z oddali dało się usłyszeć wycie wiatru.
- Być może to miejsce stanie się czymś lepszym chociaż dla jednej osoby... - szepnął, a usta zacisnęły się w gniewie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire
Redaktor



Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pon 15:09, 28 Cze 2010    Temat postu:

Kobieta przetarła oczy i wpatrywała się w rewolwerowca.

Ale co zrobisz zabijesz Molteza i resztę? Dziękuję ci obcy za dobre słowa...ale na razie nic nie zrobimy. Chodź, pojedźmy tam, i na miejscu zobaczymy jak sprawy się potoczą.

Kobieta uruchomiła silnik. Do obozu Banitos było blisko, zaledwie 15 min, drogi. Siedziba nie była zbyt duża, ale otoczona murem zbudowanym niezdarnie z części karoserii samochodowej. W środku placu stały 3 budynki i kilka namiotów. Nie było tam zbyt wielu ludzi, na zewnątrz budynków znajdowało się około 12 ludzi...wszyscy młodzi, niedoświadczeni z oczami pełnymi przerażenia i bezsilności. Samochód wjechał przez starą żelazną bramę. Charles zauważył nieopierzonych żółtodziobów ale wśród nich wypatrzył 2 innych...Jeden stał przy bramie i uważnie się mu przyglądał, drugi natomiast znajdował się pod niewielkim zadaszeniem, napastował młodą kobietę. Na pierwszy rzut oka widać było że są jednymi z tych "współpracowników" Molteza...Rosa zatrzymała samochód i wyłączyła silnik. Charles zastanawiał się dlaczego nikt nie pytał go o to kim jest, ale widocznie wszyscy byli zbyt zajęci swoimi zadaniami i byli na tyle pewni siebie że jeden facet, do tego przywieziony przez Rose, nie sprawi im kłopotów. Rewolwerowiec i seniorita wysiedli z auta. Mężczyzna molestujący kobietę, zaczął ją okładać pięściami i wyciągnął nóż...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
The Axe Murderer
Rycerz



Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:19, 28 Cze 2010    Temat postu:

Nieznośny upał dawał się we znaki wszystkim w okolicy. Wydawało się, że czas stanął w miejscu. Na niebie ukazał się sęp, sunący ze znudzeniem po niebieskiej tafli.
Charles wysiadł z samochodu bez słowa. Zardzewiałe drzwi stuknęły głucho. Nikt nie zwrócił na niego większej uwagi. Kowboj splunął na ziemię nie spuszczając oka z brudasa napastującego niewinną kobietę. Jedną ręką niezręcznie odpalił kolejnego papierosa. Siwy dym powoli opuszczał jego nozdrza. Powolnym krokiem szedł w stronę gwałciciela. Ciszę zakłócał jedynie dźwięk brzęczących ostróg.
- Przestań wydzierać tę kurewską mordę! - banita wręcz wypluwał słowa na ofiarę - Zanim wypruje ci wszystko ze środka, zerżnę cię tak, że ta wizja stanie się dla ciebie przyjemna - po czym wyszczerzył zęby w istnej euforii szaleństwa.
- Chętnie poznam cię z Christine - Charles znajdował się tuż za jego plecami przystawiając do głowy Colta 0.45 Peace Maker - nie jest zbyt rozmowna, ale chyba się polubicie - na wysuszonej i czerwonej twarzy podróżnika pojawił się uśmiech. Spojrzał na gapiów, którzy ślepo wpatrywali się w zaistniałą sytuację. Charles przeładował swój skarb.
- Cholera, masz dzisiaj szczęście. Chrisie aż rwię się do rozmowy.


Ostatnio zmieniony przez The Axe Murderer dnia Pon 18:23, 28 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire
Redaktor



Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pon 21:58, 28 Cze 2010    Temat postu:

Bandyta poczuł na swojej potylicy zimną stal broni. Przez chwilę stał w bezruchu. Po czym zaczął wykrzykiwać.

-TY?! Kim ty jesteś ty merda di puttana! Zaraz wytnę ci twoje cojones i nakarmię nimi sępy! Myślisz że się ciebie boję Gringo? Myślisz że...

Kobieta napastowana przez mężczyznę cały czas płakała rzewnymi łzami...wpadła w panikę i histerię, zamiast uciekać, kuliła się w miejscu ze strachu, zarówno przed Bandito jak i przed Charlesem. Wywołała wybuch gniewu u bandyty, który nie zważając na przyłożoną broń rewolwerowca do swojej głowy, dźgnął ją nożem w brzuch...

Rosa przyglądała się całej sytuacji i widać było że kobieta jest zbyt przerażona by coś odpowiedzieć...


Ostatnio zmieniony przez Fire dnia Pon 21:58, 28 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
The Axe Murderer
Rycerz



Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:21, 28 Cze 2010    Temat postu:

Twarz kowboja ścierpła. Od wielu miesięcy... być może lat poczuł się bezsilny. Opuścił broń nadal utrzymując bezsensowny wyraz twarzy.
- Teraz zazna spokoju - pomyślał o kobiecie, która z każdą sekundą była mniej świadoma własnego istnienia. Ciemne oczy wbite były w nieokreślony punkt na bezchmurnym niebie. Czerwona dziura zdobiła jej płaski, opalony brzuch. W oczach rewolwerowca pojawił się żal i współczucie.
Charles obrócił broń w palcach po czym uderzył banitę kolbą prosto w nasadę nosa, brutalnie go łamiąc. Gwałciciel zalał się krwią padając na ziemię. Chwilę póżniej, tuż przy jego krtani pojawiła się ostroga. Charles wykrzywił popękane usta w nienawistnym grymasie.
- Szkoda na ciebie czasu - po czym splunął.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire
Redaktor



Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pon 23:09, 28 Cze 2010    Temat postu:

Z namiotu w centrum obozu wybiegł rosły mężczyzna, meksykaniec z gęstym wąsem i parą pistoletów w kaburach.

-Co tu się do cholery dzieje! Zostaw mojego człowieka Gringo! To tylko nędzna dziwka jak one wszystkie, są nic nie warte! To tylko worki na nasienie, zaryzykował byś własne życie dla jednej z tych szmat? Tak jak ta suka moja żona! Tylko kraść potrafi nic więcej!

Charles ściągnął niechętnie ostrogę z gardła bandyty i niemo przyglądał się meksykańcowi, ten podszedł do Rosy, spojrzał na auto i się uśmiechnął, zaśmiał się, ale po chwili przejechał palcem po karoserii i z niesmakiem odwrócił się w kierunku Rosy, widocznie nie spodobało mu się że auto było zakurzone...wyrwał karabin z rąk pobliskiego mężczyzny i z całą siłą uderzył Rosę, kolbą w brzuch...Kobieta bez krzyku upadła na ziemię i plunęła gęstą krwią. Oprawca zwrócił się ponownie do Charlesa.

-Jestem Moltez Dorfiante bosso Banitos! A ty wyglądasz mi na fachowca i nie lada oprawcę! Morze pójdziesz ze mną do mojego biura i opowiesz mi o sobie. No i nie zwracaj uwagi na tą sukę...dobrze że cie chociaż tu przywiozła, bo inaczej bym zrobił z nią gorsze rzeczy, ha! Ale przy gościu nie wypada. Ty rewolwerowcze chodź za mną.A wy muchachos!

Moltez zwraca się do siódemki oprychów którzy właśnie wyszli z budynku, nie wątpliwie są jednymi z tych "ważnych".

-A wy muchachos, możecie się zabawić tym worem mięcha! Tylko spokojnie bo sam chcę ją na wieczór! A i sprzątnijcie to ścierwo bo zacznie cuchnąć!

Moltez machnął w stronę zadźganej kobiety i spoglądał na spokojnego Charlesa, którego twarz przykrywał cień. Rosa plując krwią, podniosła swoje wielkie oczy patrząc raz na zbliżających się oprychów, raz na rewolwerowca...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
The Axe Murderer
Rycerz



Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:34, 28 Cze 2010    Temat postu:

Charles bez słowa ruszył za dowódcą.
- Widzę, że... - słowa Molteza ugrzęzły w gardle, zagłuszone potężnym krzykiem Christine. Kowboj poderwał Rose z ziemi i schował się za rogiem najbliższego budynku.
- Być może to miejsce stanie się czymś lepszym chociaż dla jednej osoby... - szepnął ponownie. Wcześniej powiedział to obiecując Rosie pomoc. A Charles zawsze dotrzymywał słowa...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire
Redaktor



Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Wto 16:51, 29 Cze 2010    Temat postu:

Po strzale, oczywiście zabójczo celnym, łeb Molteza opadł groteskowo na jego lewe ramię ponieważ część jego szyi została po prostu rozerwana potężną amunicją Colta. I tak zmarł niedoszły "Król" bandytów, nie miał nawet szans na wypowiedzenie ostatnich słów...reszta bandziorów zareagowała dość wolno, wystraszeni śmiercią szefa i pewni siebie , nie spodziewali się ataku w ich własnej bazie, ponadto wielu z nich było mocno spitych...Charles wycofując się do budynku, poderwał z ziemi Rosę i solidnie się okopał, był w doskonałej pozycji...no chyba że ktoś podrzuci mu tam granat. Przygotowany na najgorsze, rewolwerowiec wsadził do komory nabojowej jeden pocisk tak aby bębenek był pełny, na placu było 7 oprychów a naboi w bębenku 6...ale Rosa ku zdziwieniu Charlesa, wyciągnęła Berettę zza cholewki wysokiego buta...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
The Axe Murderer
Rycerz



Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:04, 29 Cze 2010    Temat postu:

Zasady już znasz - zaczął Charles - po prostu naciśnij na spust, kiedy zobaczysz spocony i brudny worek mięsa - a potem dokończymy rozmowę na temat moich spodni - rewolwerowiec puścił oczko do latynoski. Mimo zagrożenia kowboj czuł się swobodnie, a sprośne żarty potęgowały ten efekt.
- Czas zakończyć pewien rozdział - mruknął pod nosem, po czym wychylił się zza osłony, gotowy do strzału... Christine zaśpiewała dzisiaj po raz drugi.


Ostatnio zmieniony przez The Axe Murderer dnia Wto 17:23, 29 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire
Redaktor



Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Wto 18:30, 29 Cze 2010    Temat postu:

-Merda! Co ty myślisz że ja nie potrafię strzelać?
Kobieta oburzona, instrukcjami Charlesa wychyliła się zza osłony i posłała 4 strzały w okolicznych oprychów, jeden z nich padł martwy, a drugi upadł na ziemię i doczołgał się do najbliższej osłony, otworzył niecelny ogień zaporowy. Charles skupił wzrok, przyjął odpowiednią pozycję do strzału, i posłał 4 śmiertelne kule w oprychów. Padli martwi z jeszcze dymiącymi dziurami w głowach. Na placu pozostało jeszcze dwóch, jeden ranny i drugi ukrywający się za jakimiś beczkami. Charles wrócił za osłonę i po chwili poczuł świst kuli koło swojej głowy, z okna strzelał snajper, a z balkony nieopodal pozostali dwaj bandyci rozkładali ciężki karabin maszynowy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Gildii DA przeznaczone do Sesjii Strona Główna -> Sesja - Fallout Wszystkie czasy w strefie GMT
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin